twoje miejsce za szkolną szybą
twoje miejsce za szkolną szybą
zarosło złośliwie liściem i igłą
trzeba się wreszcie wziąć
i te klony sosny w pizdu wyciąć
by już wszyscy widzieli
by się nie można było skryć
włóczę się po tych lasach zrywam
i rozpuszczam sople w palcach
śmieję się do suchych rąk
nie wstaję już rankiem, bywa,
że mam kaca po takim wieczorze
czego jeszcze nie sprzątnąłem
po tobie to biletu na szanty
z telefonem
nawet dłonie już poszły
na dno
został jeszcze śnieg
ale jego trzeba odgarniać
codziennie
zarosło złośliwie liściem i igłą
trzeba się wreszcie wziąć
i te klony sosny w pizdu wyciąć
by już wszyscy widzieli
by się nie można było skryć
włóczę się po tych lasach zrywam
i rozpuszczam sople w palcach
śmieję się do suchych rąk
nie wstaję już rankiem, bywa,
że mam kaca po takim wieczorze
czego jeszcze nie sprzątnąłem
po tobie to biletu na szanty
z telefonem
nawet dłonie już poszły
na dno
został jeszcze śnieg
ale jego trzeba odgarniać
codziennie